Mój syn od wielu lat boryka się z problemami finansowymi. Dawno temu był karany, dlatego trudno mu znaleźć porządną pracę. Ma na utrzymaniu rodzinę, w tym dwójkę niepełnosprawnych dzieci. Dostał rok temu ofertę kupienia samochodu za pół ceny. Poprosił mnie o pomoc.

Wziąłem dla niego kredyt w banku, bo w końcu to mój pierworodny, a z samochodu miałyby duży pożytek wnuki. Syn obiecał spłacać mi pożyczkę co miesiąc, napisał nawet zobowiązanie, na zwykłej kartce, ale jednak. Spłacił 3 raty i na tym się skończyło. W międzyczasie miałem wypadek i musiałem przejść na rentę, która jest znacznie niższa od moich wcześniejszych zarobków. Sam mam problemy z opłacaniem własnych rachunków.

Pomyślałem, że przydałyby mi się jakieś usługi prawnicze. Tylko za co?… Znajomy powiedział, że w ramach pomocy społecznej działa darmowa obsługa prawna. Na szczęście okazało się, że niedaleko mojego domu ma siedzibę kancelaria radców prawnych współpracujaca z pomoca społeczna.  Z bólem serca dowiedziałem się, że mogę założyć sprawę w sądzie na podstawie nawet takiego nieoficjalnego dokumentu. Radca prawny pomógł mi napisać pozew, jednak zanim go złożyłem poszedłem porozmawiać z synem. Przestraszył się sądu i zaraz znalazł pieniądze, żeby znów zacząć spłacać mi dług. Oby spłacił go do końca…